Do
wykonania płytki posłużyłem się metodą barbarzyńską (termo-transfer żelazkiem).
Po wielu próbach z różnymi typami nośnika (papieru gazetowego, satynowanego)
wybór ostatecznie i tak padł na papier kredowy. Niestety ma on pewne wady,
mianowicie po oderwaniu go pomiędzy ścieżkami pozostają resztki kredy, które
trzeba usunąć, bo uniemożliwiają wytrawienie płytki w miejscach w których się
znajdują.
W
tym miejscu warto napomnieć, że resztki kredy z papieru mają też swoje zalety,
a mianowicie kompensują pewną wadę drukarek laserowych polegającą na
niedokładnym pokrywaniu większych przestrzeni (wypełnień).
Być
może nie byłem pierwszym, który wpadł na ten pomysł, ale dobrym sposobem na pozbycie się resztek kredy jest wrzucenie płytki po naniesieniu na nią toneru do gorącej wody z kwaskiem
cytrynowym. Kwasek bez problemu poradził sobie z nimi, ku mojemu wielkiemu
zdziwieniu, że było to takie proste.
Wszystkie
ścieżki sygnałowe są szerokości 8 mil, a uzyskanie powtarzalności posługując się
żelazkiem wymaga zdobycia pewnej wprawy i użycia sposobu prasowania
eliminującego ryzyko powstawania duchów (przy przesunięciu nośnika w
początkowej fazie nagrzewania) i zgrubień wynikających ze zbyt mocnego docisku.
Dobrym
pomysłem jest zakup laminatora, który pozwala na uzyskanie powtarzalnych
ścieżek o szerokości 5mil lub nawet mniej (zależy od rozdzielczości drukarki
laserowej) i eliminuje ryzyko powstawania duchów oraz zgrubień.
Ważna
uwaga! Odwiedzając różne punkty drukarskie natknąłem się na nieprzyjemną
niespodziankę - mianowicie toner EA (wykonany techniką agregacji emulsyjnej). Toner
ten ma taką własność, że po jego wprasowaniu w papier nie da się go przenieść
na laminat (cząstki tonera wtapiają się w papier).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz